Główna bohaterka Matylda, do której chętnie wpadłoby się na pyszne, jeszcze gorące – bo prosto z piekarnika ciasto. Zupełnie jak jej najlepsza przyjaciółka Magda, która niemalże wyczuwała moment, kiedy to Matylda dopiero wyciągała mąkę i inne składniki na ciasto.
Matylda sama, po śmierci męża, ale nie samotna. Zapętlona w pomoc swoim dorosłym dzieciom, zapomina o sobie, o drobnych przyjemnościach, z których składało się jej życie… Dopiero pewna osoba, która pojawiła się niespodziewanie na jej drodze, wydarzenie, które unieruchomiło ją na jakiś czas, spowodowały, że… zaczęła na nowo żyć. Cieszyć się z małych przyjemności, obecności przyjaciół, znajomych, wychodząc na spotkania, korzystając z czasu, który wcześniej poświęcała dla innych.
Lekkie pióro p. Haliny sprawia, że książki czyta się jednym tchem, są pełne żartów, wspomnień, czasem fragmentów poezji, złotych myśli, które warto sobie gdzieś zapisać…
[…] Gdy już miałyśmy w rekach albumy, zdjęcia, spontanicznie wpadłam na pomysł by wykorzystać piękną pogodę i wolny czas na spacer, przy okazji porównać, które miałyśmy w ręce z tym co widzimy teraz – czyli miasto, którego już nie ma, a jednak jest. Myślę, że to jest dobry pomysł pokazać młodym osobom, dla których Gorzów czasem jawi się jako „dziura”, że miasto wciąż się rozwija, pięknieje i nie musi być wielką aglomeracją, by chciało się tu żyć. Bo miasto tworzymy również i MY – osoby, które coś chcą robić, działać i pokazywać, że warto (jak np. poznana niedawno przeze mnie Gorzowska pisarka – Halina Elżbieta Daszkiewicz) […]